niedziela, 17 października 2010

Troszeczkę wspomnień :)

Od ślubu i wesela (i poprawin) Pati & Bartka minęło już sporo czasu (ślub odbył się 28. sierpnia),
a tych kilka zdjęć, które zrobiliśmy z Kubą w dniu poprawin, nadal czeka na publikację.
Niestety zdjęć ze ślubu i wesela, które robiła pani fotograf jeszcze nie dostałam, ale obiecuję je tu wrzucić :)
Obiecuję również umieścić zdjęcia mojego pokoju, który nadal nie jest "skończony" - nigdy nie mam czasu, by zrobić wszystko to, co mam zamiar, by moje gniazdko było jeszcze przytulniejsze :)

Uwielbiam Garbusy! Od dawna marzę, by takowe autko zakupić.
W dniu poprawin okazało się, że niebieski stwór, którego pokażę poniżej, jest własnością Pati i Bartka!
Nie mogłam oprzeć się pokusie i obfotografowałam to cudeńko... :)

  




A to już jestem ja. Pokracznie wyszłam, ale i tak te zdjęcia bardzo mi się podobają! :)


A tu widać w całej krasie sukienkę przecudnej urody kupioną w Jeleniej Górze :)


































Sukienka dwuwarstwowa - Tara (jeleniogórska firma sprowadzająca sukienki z Francji)
Buty - Maciejka (zakupione w Jarocinie; fantastycznie wygodne! Przetańczyłam w nich całe wesele, a nogi na poprawinach nadal chciały i mogły tańczyć! :))
Biżu - handmade (pokażę kiedyś cały komplet :))

niedziela, 10 października 2010

Rodzinny weekend :)

Dziś [10.10.] moja Mama obchodzi urodziny.
W sobotę miała przyjechać moja siostra z mężem i dziećmi (nie widziałam się z nimi od sierpnia!).
Mnie miało nie być, bo wczoraj miała się odbyć parapetówka w moim poprzednim mieszkaniu i urodzinową Mamę miałam odwiedzić w przyszłym tygodniu.

Jednak w środę się okazało, że Parapetówka została przełożona na przyszły weekend! :) 
W związku z czym w piątek popołudniu spakowałam się i wyruszyłam w podróż do domu w kompletnej tajemnicy...
Mama nie mogła uwierzyć i nacieszyć się z mojego przyjazdu :)
Wieczorem pomogłam jej w kuchni, a w sobotę od rana sprzątałyśmy przed przyjazdem gości i przygotowywałyśmy resztę pyszności :)
Dzieci i siostra bardzo się ucieszyli z mojej obecności.
Sobotnie popołudnie było wyjątkowe, sympatyczne, wesołe i ciut inne od wszystkich - po raz pierwszy odkąd w naszej rodzinie są dzieci uwielbiające się bawić z Ciocą, mogłam porozmawiać z siostrą i szwagrem.
Zawsze byłam kradziona - najpierw przez Asię, teraz dodatkowo przez Jasia, i nie oddawana do czasu wyjazdu.
Niestety nie zrobiłam żadnych zdjęć, bo na to już nie wystarczyło czasu ;)
[Nie mogę się już doczekać, aż mój komputerek zacznie działać i okaże się, że wszystko pięknie działa...]
Było fantastycznie, a była tak Mama strasznie wdzięczna za pomoc, że w nocy, przed snem, przyniosła mi kawałek ciasta. :)
Za dwa tygodnie Asia będzie obchodziła 8. urodzinki i wtedy to my pojedziemy do Kamienia (pod Kalisz), by świętować kolejny roczek mojego Aniołka. :)

Wszystkiego najlepszego, Mamo! :)

niedziela, 3 października 2010

Październik nadszedł tak znienacka...


Jutro zaczynam nowy semestr.
Choć, muszę się przyznać, że mam spore zaległości jeszcze sprzed roku... 

Od czwartku jesteśmy w mieszkaniu wszystkie trzy.
Jest śmiesznie, wesoło, pozytywnie.

Ale... nadal się alienuję.
Większość czasu spędzam w moim pokoju.
Robię cokolwiek, oczywiście nic konkretnego, czy potrzebnego...
Od wczoraj robię zeszyt z przepisami.
Nic nadzwyczajnego!
Ot - wycinam dokładnie przepisy z różnych gazet i wklejam do zeszytu.
Pewnie można by to zrobić ładniej, w ładnym zeszycie, jakoś ozdobić itd.

Tak dziwnie się czuję.
Nie mogę ogarnąć siebie, swoich myśli, swoich uczuć.
Boję się powiedzieć coś głośno, boję się coś zrobić.
Boję się powiedzieć komukolwiek o tym, co czuję, co mnie trapi.
Jest źle.
Wszystko podsuwa dziwne myśli. Nie potrafię nad tym zapanować.
Czuję, że robię coś na siłę...

Czuję się tak, jakby pogoda zza okna przesiąknęła mnie na wskroś...