sobota, 29 stycznia 2011

Minęło 5 dni i jeszcze troszkę

Dziś jest 6. dzień odkąd jestem na dukanowej diecie.
Już widzę pierwsze efekty! :)

Ale po kolei.

W poniedziałek zaczęłam pierwszą fazę diety.
Waga [ok. 11, zaraz gdy wstałam] - 72,4kg.
Na śniadanie jajko na miękko, chudy twaróg z jogurtem naturalnym i otrębami oraz herbata.
Na obiad kurczak w przyprawach grillowany w mikrofali.
Na kolację teoretycznie tylko twaróg, ale, niestety, gdy poszliśmy na seans do Multikina w Galerii Malta, zgrzeszyłam - zjadłam wielkiego gofra z bitą śmietaną i owocami!

Jak można było się spodziewać - we wtorek rano waga wskazywała 74 kg. :(
Nic to, nie poddałam się.
Już teraz nie pamiętam, co dokładnie jadłam po kolei.
Rezultat był pocieszający - w środę rano 73,4kg! :)
W czwartek - ciut ponad 72kg.
W piątek rano - 71,6kg! :)
Dziś [sobota] rano waga wskazywała 71,1kg!

Najadam się, smakuje mi to, co jem, sprawia mi to przyjemność, herbata, kawa i serki ze słodzikiem smakują tak samo, nie mam zachcianek, Piotrek pogodził się z tym, że jemy zupełnie coś innego, nie kuszą mnie ciastka, które on je na moich oczach! :)
Fakt faktem - gdy wczoraj kupiłam niskotłuszczowe kakao, to natychmiast zrobiłam sobie papkę z serka wiejskiego, słodzika i tegoż kakao, jednak nie spowolniło to chudnięcia. :)
Tęsknię za warzywami, za prostymi posiłkami, za żółtym serem z ketchupem, ale jestem twarda.
Spadająca waga mnie motywuje.

Jeszcze jutro będę jadła mniej więcej to, co przez ostatnie kilka dni.
W poniedziałek na serio zacznę fazę II, gdzie wchodzą warzywa i stosuje się naprzemiennie czyste proteiny z proteiny + warzywa.

Jest dobrze!
Oczekiwałam może troszkę bardziej spektakularnych efektów na wstępie, zasmucił mnie ten początkowy przyrost wagi, ale już teraz czuję, że jestem na dobrej drodze.
Mój pełen brzuszek stał się jędrniejszy, czuję się lepiej, wiem, co robić dalej!
Oby tak dalej :)

wtorek, 25 stycznia 2011

Czasem opanowuje mnie...

  • pusty śmiech
gdy patrzę teraz na to, co się stało.
Teraz, z perspektywy czasu, wszystko wygląda zupełnie inaczej.
Wszystko.
Teraz nie mogę uwierzyć, że wtedy podjęłam takie decyzje.
Jak nietrwałe emocje mną wtedy rządziły, że teraz tak inaczej na to patrzę?

  • wściekłość
częściowo na samą siebie.
Że byłam zaślepiona, że nie widziałam tego, co widzę teraz.
Że pozwoliłam rządzić swoim życiem.
Już teraz trudno określić, czy to na pewno było serce, czy w 100% to był rozum.

Irracjonalne
jaki człowiek jest ślepy, gdy jakieś tam emocje biorą górę,
jaki człowiek jest głupi, gdy w tym zaślepieniu każde słowo na tak popycha w tę maskaradę jeszcze bardziej,
jak człowiek potrafi się zacietrzewić, uprzeć, wpuścić w maliny.

Dla ułudy, która w zderzeniu z rzeczywistością nie ma szans i racji bytu.

Cieszę się, że w tym wszystkim udało mi się przejrzeć na oczy i z sukcesem odbudowywać świat.

sobota, 22 stycznia 2011

Czasem trzeba powalczyć z samą sobą...

...i pozbyć się tego, co zaczęło przeszkadzać.

Od końca liceum regularnie tyję.
Głównie zimą, przez siedzący tryb życia, przez uwielbienie do słodyczy i niepohamowany apetyt.
W tej chwili ważę 73kg.

Postanowiłam skorzystać z metody opracowanej przez dra Dukana.
Nie wygląda to aż tak źle:
dużo mięsa,
chudy nabiał,
dużo płynów.
Eliminacja tłuszczów, cukrów, wypełniaczy.
Zawzięłam się, uparłam przy tym pomyśle.
Kilka dni temu kupiłam odpowiednią książkę, wczoraj kupiłam wagę i pierwsze produkty [chudy twaróg, otręby, 0% mleko, chude jogurty naturalne, wodę mineralną, puszki z rybą w sosie własnym], jeszcze kilka drobiazgów chciałabym kupić, ale właściwie mogłabym już zacząć :)
Zwlekam ze względu na zapasy jedzenia, które mam w lodówce, a ze względu na 2 inne osoby, które z niej korzystają, nie mogę wszystkiego tak zostawić.
Planuję początek na poniedziałek, no - najpóźniej na wtorek.
Chciałabym wrócić do mocno zapomnianych 60kg.
Z tego względu wpisy na blogu będą się koncentrować głównie wokół diety, tak jak i moje myśli w ostatnich dniach. ;)

Wielu rzeczy jeszcze nie wiem, gubię się troszkę w tym wszystkim, staram się skupić na najbliższych dniach i myśleć o tym, że to będzie się działo.
Muflena odpisując na to, co piszę na blipie lub FB bardzo mi pomaga i podpowiada w kwestiach, w których się plączę. Jestem jej za to bardzo wdzięczna! :)
 
Strasznie mocno mi zależy, by to wszystko zadziałało, bym potrafiła wytrwać w tych postanowieniach.
Taka mała próba silnej woli...
Trzymajcie kciuki, dobrze?

wtorek, 4 stycznia 2011

Tutaj żadne tytuły nie pasują :)

"Życie z drugim człowiekiem polega na tym, że zaczyna się lubić jego dziwactwa." [J. Carroll]


Dziękuję, doceniam, jestem wdzięczna i szczęśliwa.
Te słowa tupią mi po głowie, gdy myślę o-tym-wszystkim.
Co się pod tym kryje?
To, że dostałam szansę.
To, że najwidoczniej Ktoś kocha mnie tak bardzo, jak ja Jego.
To, że przez to wszystko/dzięki temu wszystkiemu jestem 1oo% pewna swoich uczuć.
To, że znów odnajduję w sobie ogromne pokładu optymizmu.
Czuję się tak, jak od dawna życzyłam sobie, bym się czuła.
I mam wielkie nadzieje, że tak już pozostanie.
Najlepiej na zawsze.

Oby ten 2011 był pełen Miłości! :)