poniedziałek, 19 marca 2012

Pół kroku do przodu

Tak to się dziwnie wszystko plecie.
Jutro zaczynam pracę. Taką prawdziwą, 8h dziennie, pewnie nic lekkiego - mniej więcej to, co przerabiałam na praktykach, a tam nie było aż tak cudownie.
Sprawy uczelniane stoją w miejscu od kilku tygodni. Nie umiem z tym ruszyć, więc wszystko stoi, a wręcz mam wrażenie, że się cofa.
Na pytanie o sprawy serduszkowe jest tylko jedna prawidłowa odpowiedź, ale żadne z nas nie chce tego powiedzieć głośno, każde z nas ma swoje niepewności, a ja boję się popełnić kolejny błąd - było ich już za dużo, każdy z nich był bardzo niepotrzebny (ale stał się i trzeba zrobić wszystko, by wyciągnąć z tego korzyści, prawda?).
Na początku wakacji będę się zapewne przeprowadzać i, tak szczerze mówiąc, zrobię to z ochotą. Niestety niewiele dobrego mi to miejsce przyniosło i chciałabym się już z tym wszystkim, co tu było, pożegnać.

Tymczasem nad kubkiem superzdrowej zupki instant próbuję nabrać sił przed jutrem, które, mam nadzieje, przyniesie wiele nowego i dobrego
i słucham kolejnej pozycji na mojej liście #SZJU:

niedziela, 18 marca 2012

#RocckaTruje

Nigdy nie starałam się być najlepsza w tym co robię. Po prostu zazwyczaj robię wszystko tak, jak umiem. Czy mi to wychodziło? Tak naprawdę nie wiem, nikt nigdy nie ocenił mojej pracy, zaangażowania itd.
Chciałam zawsze być średnia, mieścić się w normie, trzymać jakiś poziom.
Może to źle, że nigdy nie dążyłam do perfekcji - to pewnie dlatego, że od małego wszystko przychodziło mi łatwo, nie musiałam walczyć o dobre oceny, zachowywałam się zawsze dobrze, nie sprawiałam problemów, brałam czasem udział w czymś ponadplanowym.
Czasem się mocno angażuję i złoszczę się, gdy ktoś sprawę kompletnie olewa (bo po co się czegoś podejmować, a potem się migać? nie trzeba robić wszystkiego na 1000% normy, ale dlaczego od razu kompletnie olewać?).
Często to, na czym bardzo mi zależy, myślę o tym, wyobrażam sobie często i mam dokładnie zaplanowane, nie wychodzi. Albo wychodzi nie tak, jak miało być, ale i tak pozytywnie.

Lubię moje szczęście, które nierzadko pozwala mi zrobić/osiągnąć coś dobrego zupełnie przypadkiem.

Nie lubię mojego losu/fortuny - gdy jedna rzecz się układa, sypie się cała reszta.

Ale teraz sypie się na bardzo.
Nie chcę, nie lubię, nie wiem, jak sobie z tym poradzić.

Helpunku?

wtorek, 6 marca 2012

Kolczyki od Aurinki :)

Ostatnio pokazywałam, jakie cudowności dostałam i kupiłam od Nessy, 
dziś pora na kolczyki, które wygrałam w Optymistycznym Konkursie zorganizowanym przez Aurinkę.

Kim jest Aurinka?
To dziewczyna, która tworzy prześliczną biżuterię ze szklanych koralików crackle, szklanych perełek, koralików powlekanych, elementów metalowych i całej sterty innych piękności. 
Polecam zajrzeć na jej bloga i profil na FB :)

Optymistyczny Konkurs polegał na podaniu trzech ulubionych piosenek w kategoriach: najbardziej optymistyczna polska piosenka, najbardziej optymistyczna zagraniczna piosenka, świąteczna piosenka, która również nastraja nas wszystkich optymistycznie.
 Nie mogłam nie wziąć udziału w tej zabawie! :)

Moje typy to piosenki, które uwielbiam i któe zawsze poprawią mój nastrój:

polska piosenka: Anna Maria Jopek - Joszko Broda

zagraniczna piosenka: z filmu Babe, świnka z klasą - If I had words

świąteczna piosenka: w wykonaniu Glee - Deck of the Rooftop

14. lutego dostałam od Aurinki wiadomość, że jedna z moich piosenek spodobała jej się i w nagrodę dostanę 3 pary kolczyków w wybranych przeze mnie kolorach!
Moja radość nie miała granic. Jej apogeum nadeszło, gdy odebrałam od listonosza paczuszkę, a niej...
 
 
 

Kolczyki są piękne!
I choć przecież sama robię biżuterię, zachwycam się nimi szczerze za każdym razem, gdy na nie spojrzę - dotykam, podziwiam, cieszę oko i serduszko :)

Dziękuję pięknie Aurince za tę wielką radość! :)

niedziela, 4 marca 2012

Nessa i ja

14. lutego dowiedziałam się, iż wygrałam Candy, które Nessa (zapraszam serdecznie na jej bloga!) zorganizowała na swoim fanpage'u na FB. Wygrałam je zupełnie przypadkiem - osoba, którą Nessa wylosowała za pierwszym razem, nie odezwała się i nie podała swoich danych. Ja to zrobiłam zaraz po tym, jak dostałam wiadomość o wygranej i... już 2 dni później mogłam cieszyć się tymi wspaniałymi kolczykami!
 
 
Piękne są, prawda? :)

Jakiś czas później gdzieś, na jakimś blogu znalazłam link do Allegro, gdzie ktoś wyprzedawał całą pakę różnych koralików. Dodałam tę aukcję do obserwowanych, ustawiłam przypomnienia i... zapomniałam, gdzie tę informację znalazłam, u kogo i nie mogłam tego powiązać (nick z Allegro był nierozpoznawalny). Aukcja kończyła się w momencie, gdy nie było mnie w domu. Licytowaliśmy przez konto Piotrka, więc nie do mnie przyszedł mail o wygranej.
Jakież było moje pozytywne zdziwienie, gdy pod wieczór odezwała się do mnie... Nessa!
Tak, to u niej znalazłam link do aukcji i to od niej kupiłam za wspaniałą kwotę 10,51zł taaaaaką pakę!

Zdjęcie nie oddaje, ile tego tam w środku naprawdę było! Niepozornej wielkości paczuszka okazała się być ciężką cegłą wypchaną po brzegi wszystkim - perełkami, crackle, szklanymi koralikami w przeróżnych kształtach i wielkościach, piękna masą perłową, fimo, drobniutkimi koralikami, metalowe bazy i... sama nie wiem, co tam jeszcze było!
Większość koralików podzieliłam na paczuszki i wyszło mi ok. 25 woreczków strunowych, a to jeszcze nie koniec... ;)
Po prostu wielkie WOW!

Pierwsze kolczyki z koralików już powstały! :)

A Nessę i mnie łączy chyba jakaś niewidzialna nić... ;)

sobota, 3 marca 2012

Wiosenna wyprzedaż!

UWAGA!

W związku z nadchodzącą wiosną
i koniecznością zrobienia miejsca na nowe rzeczy
na moim blogu handmade ogłosiłam:

WIOSENNĄ WYPRZEDAŻ!!

Wyprzedaż obejmuje całą biżuterię pokazaną na podstronie SPRZEDAM
a w przypadku niektórych biżuteryjek rabat wynosi aż 33,33%!

Kolczyki w cenach 5, 7, 8 i 10zł!
Bransoletki również po 5, 7, 8 i 10zł!
Drewniany komplet biżuterii za 8zł!
Naszyjniki za 5, 8 i 10zł!
Wisiorki za 10 i 13zł!

~*~

A do puli nagród w moim CANDY dołożyłam bransoletkę, której dokładniejsze zdjęcia już niedługo!!


DLATEGO ZAPRASZAM PODWÓJNIE!!