czwartek, 29 września 2011

Nierealność...?

Był sobie wyjazd do Gdańska. 
Była sobie parapetówka u Jenny.
Było sporo ludzi, alkoholu, zamieszania...
Był sobie On.

Ukradł mnie stamtąd na 32 godziny.
Oddał światu dopiero na dworcu.

Od poniedziałkowego poranka próbuję ogarnąć myśli. Ciągle wspominam.
Wszystko - Jego twarz, uśmiech, oczy, palce, plecy, nogi...

Kiedyś przeczytałam wpis na blogu Niki.
Czuję się w tej chwili dokładnie tak samo - minęły co prawda dopiero 3 dni, ale ja mam w głowie pełno obrazów, drobiazgów, szczegółów...
Kwiaty na kaflach w łazience, lampki wiszące nad lustrem, przeszklone drzwi szaf w sypialni i na korytarzu, lampy nad stołem w kuchni, miękkość dywanu w salonie, kształt kanapy i to, jak była obszyta, wzór na poduszkach, figurki stojące na szafce nad biurkiem, pojemnik na długopisy, obrazy z Audrey w kuchni i dwa obrazy z sypialni i z korytarza, kosmetyki stojące na krawędzi wanny i pojemnik na mydło w płynie, że telefon odkładał na biurku i gdzie leżały zeszyty z notatkami, wzór tapety i donicę z rośliną...
Jest tego jeszcze więcej.

Nie mogę uwierzyć w to, że wg Niego "to nie ma sensu", bo mieszkamy za daleko od siebie...

piątek, 23 września 2011

Migawki z internetów

Wchodzę ostatnio dość regularnie na zupkę i znajduję sporo obrazków, które oddają moje myśli, uczucia, nadzieje... Wszystko.

Dlatego postanowiłam, że co ciekawsze / trafniejsze obrazki, teksty, gify i całą resztę będę umieszczać na blogu.

Zaczynamy!


Jestem Julią
mam lat 23
dotknęłam kiedyś miłości
miała smak gorzki
jak filiżanka ciemnej kawy
wzmogła
rytm serca
rozdrażniła
mój żywy organizm
rozkołysała zmysły
odeszła

Jestem Julią
na wysokim balkonie
zawisła
krzyczę wróć
wołam wróć
plamię
przygryzione wargi
barwą krwi
nie wróciła

Jestem Julią
mam lat tysiąc
żyję
     
— H.Poświatowska


"Nie chcę być sam. Nigdy nie chciałem być sam. Kurewsko tego nienawidzę. Nienawidzę tego, że nie mam z kim porozmawiać, nienawidzę tego, że nie mam do kogo zadzwonić, nienawidzę tego, że nie mam nikogo, kto potrzyma mnie za rękę, przytuli mnie, powie mi, że wszystko będzie w porządku. Nienawidzę tego, że nie mam nikogo, z kim mógłbym dzielić nadzieje i marzenia, nienawidzę tego, że przestałem mieć nadzieje i marzenia, nie znoszę tego, że nie mam nikogo, kto powiedziałby mi, żebym się trzymał, że jeszcze się odnajdę. Nienawidzę tego, że kiedy krzyczę, a krzyczę jak opętany, to krzyczę w pustkę. Nienawidzę tego, że nie ma nikogo kto by usłyszał mój krzyk, i nie ma nikogo, kto pomógłby mi nauczyć się przestać krzyczeć. Nienawidzę tego, że to, do czego zwróciłem się w swej samotności, mieszka w fifie albo butelce.
— James Frey, "Milion małych kawałków"


nauczymy się kochać
przestaniemy się bać
życie stanie się muzyką
i stanie się to co ma się stać
to co czujesz, to co wiesz 



lepiej byłoby nie czuć nic. — PIH

środa, 14 września 2011

Chciałabym...

"kogoś, kto odprowadzi wieczorem pod dom, żeby się upewnić, czy aby bezpiecznie wracam, w każdej chwili będzie kontrolował, czy się uśmiecham, kto będzie pisał "dobranoc" i "dzień dobry", kto będzie podjadał kanapki i robił herbatę z cytryną, kogoś, kto będzie pukał do drzwi codziennie bez względu na godzinę, z kim można będzie leżeć na poduszce głowa przy głowie i w lato spać pod jednym kocem, kto umie przytulać i umie znikać kiedy potrzeba, ale tylko na niby, schowany za rogiem czekać na moment, w którym będzie mógł znowu położyć głowę na kolanach, z kim można czytać książki i oglądać filmy, a później godzinami o nich rozmawiać, kogoś, kto rzuca śnieżkami w okno i w letnie noce zabiera, żeby oglądać gwiazdy, kto pilnuje, kto opiekuje się, kto mówi, że tak, że nie, że uważaj, że pamiętaj i że nie marudź
wszyscy potrzebują tego samego"
- marysia.soup.io
znalezione na http://nikaa.blox.pl

Kogoś, kto da mi swoją bluzę w zimny, wietrzny dzień, kto przyjedzie kilka godzin wcześniej, by zrobić niespodziankę, bo tęsknił, kto powie, że tęsknił, kto choć z rzadka przyniesie bukiecik kwiatków. Kogoś, kto nie doprowadzi do płaczu po raz milion pierwszy...

Czy to naprawdę za wiele?