sobota, 25 września 2010

Alboco?

Do doopy się czuję.
Kompletnie nie wiem, dlaczego.
 Przecież wszystko było ok, nie zrobiłam nic ani bardzo złego, ani bardzo głupiego.
A jednak czuję, że coś poszło nie tak...
Nie umiem sobie tego uczucia wytłumaczyć.
Gniecie mnie od kilku godzin i sama nie wiem, gdzie się z nim podziać lub co z tym zrobić.
Kurczę, no...

piątek, 17 września 2010

Wprowadziłam się! :)

Ja dziś tak krótko:

Wprowadziłam się do nowego mieszkania! :)
Muszę jeszcze ułożyć moje ciuszki i poczekać na przyjazd mojego naprawionego (wreszcie...) komputerka i wszystko będzie gotowe! :)
Potem jeszcze tylko włączę odrobinę mojej ułańskiej fantazji, by pokoik nabrał charakteru i kolorów - będzie pięknie! :)

I liczę na to, że diabeł nie jest taki straszny, jak go malują...

poniedziałek, 13 września 2010

I żeby stało się już!

Czekam, czekam, czekam...!
I doczekać się nie mogę! :)

Wczoraj dostałam telefon od właściciela mojego nowego mieszkania, że zawiózł Adze nr 2 (będę mieszkać z dwoma Agnieszkami R. ;)) klucze i że mogę je sobie odebrać. 
Oraz że okropnie przebrzydłe szafki kuchenne, które chwilowo zimowały u mnie w pokoju, ewakuowały się na śmietnik i przyjechały nowe, które obiecałam założyć z Tatą.
Czyli - mogę poprzestawiać meble wg mojego widzimisię i pozawozić rzeczy!
HURRA!! :)
Niestety, kluczy nie odebrałam wczoraj i bardzo tego żałuję, bo dziś odbiorę je dopiero po 17...
A mieliśmy z Tatą jechać tam za godzinę i zawiesić/zainstalować te szafki...
Będą musiały poczekać do środy.

Poza tym wczoraj do pokoju obok w starym mieszkaniu wprowadziły się dwie dziewczyny, które, docelowo, będą mieszkać "każda ze swoim chłopakiem w swoim pokoju". :)
Cała czwórka to znajomi mojego Kuby i w związku z ich wprowadzką wczoraj dostawałam porządkowego kociokwiku.
Wysprzątałam (prawie) całe mieszkanie, które dawno tak dobrze nie wyglądało ;)
Pod tym względem lubię sprzątać - gdy widać efekt cieszący oko - wtedy czuję się naprawdę dobrze i czuję ogromną satysfakcję! :)
Z drugiej strony - nienawidzę sprzątać, bo jest to neverending story i najlepiej kończąc - zaczynać wszystko od nowa, bo zawsze znajdzie się coś, co zostało pominięte...

Ale - zostało zrobione. Teraz, przez jakiś czas, nie będę musiała o tym myśleć - aż do czasu ostatecznej przeprowadzki.
Co mi zostało? Poza egzaminami (ekhm) - spakować się! Jest to dla mnie wielkie wyzwanie i nie jestem pewna, czy wyjdę stąd z tarczą, czy na tarczy ;)
Jednak 3 lata mieszkania w jednym miejscu, przy moim zamiłowaniu do chomikowania i "mienia" wszystkiego przy sobie - przeprowadzka to jeden wielki koszmar.
Próbuję wywieźć do domu lub powyrzucać zbędne rzeczy, ale nic nie wydaje mi się zbędne i ze wszystkim żal mi się rozstać. Nigdy nie sądziłam, że będę tak sentymentalna!
No, ale mus, to mus!
Obiecałam stworzyć sobie przytulne gniazdko i tej myśli będę się trzymać! :)

czwartek, 9 września 2010

Falling, Yes, I am falling...






Z każdym dniem i każdą chwilą zakochuję się coraz bardziej.
Tylko... nie wiem, czy można bardziej! :)

Dziś usłyszałam kolejne miłe słowa.
Powiedziane może zbyt szybko, ale jakże miłe!
Po tym, co dostawałam każdego dnia przez poprzednie lata - to miła odmiana.
Właściwie to tego szukałam.
Nawet jeśli to tylko sen na jawie - to jest to najpiękniejszy sen.
I niech trwa.

Kocham...

wtorek, 7 września 2010

Kończy się bardzo trudne 1,5 miesiąca. Nareszcie!

Już chyba wszyscy wiedzą, że moje życie się zmieniło.
I że nadal będzie się zmieniać ( (chciałabym się przeprowadzić jak najszybciej).
Nie będę liczyć dni, wyznaczać dat i sztywnych terminów, co i kiedy się stało.
To nie ma najmniejszego sensu, bo zmiany zachodziły etapami, które jeszcze trwają, zaczynają się nowe i trwać będą.
Próbując to usystematyzować (nie wiem, po co, ale ja tak mam...), to szło to mniej więcej jakoś tak:
1. było źle, ale nikt się tym specjalnie nie przejmował i nie zwracał na to uwagi;
2. wizyta pewnej niepozornej osóbki (w połączeniu z wieczorami spędzanymi w samotności) spowodowała, że dotarło do mnie - coś jest, kurczę, nie tak, a tak jak jest - nie podoba mi się;
3. dotarło do mnie - ja naprawdę nie chcę żyć tak, jak do tej pory, a na zmianę naprawdę nie ma co liczyć;
4. moja angina jeszcze bardziej uwypukliła bezsens sytuacji i umocniła mnie w myśli "ja tak nie chcę!";
5. choroba przeszkodziła w pewnym zaplanowanym spotkaniu - zaowocowało to złapaniem kontaktu via SMS, a kontakt ten spowodował, że:
6. niewinny spacer zmienił się w nieoficjalną, spontaniczną randkę;
7. nieoficjalna randka doprowadziła do emocjonującego spotkania, które przyspieszyło podjęcie przeze mnie ostatecznej decyzji i dodało mi odwagi do wykonania bardzo ważnego kroku;
8. krok został dokonany - długim spacerem i próbą wytłumaczenia, dlaczego tak, a nie inaczej, zakończyłam oficjalnie prawie 5-letni etap mojego życia;
9. prośby, groźby, błagania, płacz i szantaże - zaczęły się około tydzień później i trwały kolejny tydzień;
10. po wstępnym krytykowaniu wszystkich moich decyzji, działań, mojego zachowania i osób, którymi się otaczam, nastąpiła cisza, wstępne zrozumienie sytuacji, wycofanie się, próba zaakceptowania takiego stanu rzeczy;
11. a ja? a ja robię swoje - coraz głębiej idę w kierunku, który wybrałam...

Nie wiem, dokąd mnie ta droga zaprowadzi.
To nie ma w tej chwili najmniejszego znaczenia.
Idę przed siebie i tego zamierzam się trzymać.
To było bardzo trudne 1,5 miesiąca. Wyczerpało mnie fizycznie i psychicznie.
Czuję, że teraz wszystko się normuje, uspokaja i prostuje.
Były takie dni, kiedy miałam tego wszystkiego dosyć, chciałam rzucić wszystko i wszystkich do kąta i mieć to wszystko po prostu gdzieś.

Ale nie żałuję!

sobota, 4 września 2010

Moje 10 'to lubię' :)

Karolka zaprosiła mnie do zabawy w "lubię".
Bardzo chętnie się przyłączę! :)

Lubię:
1. Czekoladę! Pod każdą postacią! I właściwie każdy jej rodzaj. :)
2. Dni, kiedy nie muszę się niczym martwić i mogę robić to, co najbardziej lubię.
3. Grzebać w koralikach i robić biżu. Wychodzi mi to czasem lepiej, czasem gorzej, ale odpręża mnie to. :)
4. Spacerować! Byleby mieć z kim! :)
5. Słuchać mojej ulubionej muzyki, tzw. smętów, które dodają mi sił i optymizmu.
6. Gdy ktoś mi robi zdjęcia :) Nie jestem fotogeniczna, ale uwielbiam mieć sterty swoich zdjęć ;)
7. Swoją samotność. Gdy mogę się zamknąć przed światem, założyć słuchawki i udawać, że mnie nie ma :)
8. Kontakt z ludźmi. Nie jestem imprezowa, klubowa, pubowa itd., ale lubię spędzać czas z ludźmi, których kocham! <3
9. Słuchać innych - tego, co mają do opowiedzenia, przekazania...
10. Wracać do domu, tego prawdziwego, rodzinnego domu w Żerkowie.

Pewnie pominęłam wiele rzeczy, które zazwyczaj przyszłyby mi do głowy, ale - w tej chwili to jest moje TOP10 :)

piątek, 3 września 2010

(bardzo) Krótkie Mazury

 Wczoraj wieczorem wróciłam z Mazur. Powodem wyjazdu był pogrzeb Cioci, której bardzo dawno nie widzieliśmy i strasznie wszyscy żałujemy, iż dopiero jej śmierć spowodowała, że wsiedliśmy w samochód i udaliśmy się w 400km podróż.
Jednak ta sytuacja spowodowała, iż zjechała się cała rodzina. Części z tych ludzi nie poznałabym mijając na ulicy, części nie widziałam ponad 10lat! Wszyscy strasznie się cieszyli z naszego przyjazdu i każda rodzina chciała nas gościć u siebie, nakarmić, przenocować i ogólnie nie pozwalać wracać do domu! :)
Wszyscy długo wspominali Ciocię, opowiadali o niej, wspominali historię rodziny.
Było wiele rozmów, uścisków i, mimo wszystko, radości.
Chciałabym niedługo znów wszystkich zobaczyć - w przyjemniejszych okolicznościach.
~.~