poniedziałek, 19 marca 2012

Pół kroku do przodu

Tak to się dziwnie wszystko plecie.
Jutro zaczynam pracę. Taką prawdziwą, 8h dziennie, pewnie nic lekkiego - mniej więcej to, co przerabiałam na praktykach, a tam nie było aż tak cudownie.
Sprawy uczelniane stoją w miejscu od kilku tygodni. Nie umiem z tym ruszyć, więc wszystko stoi, a wręcz mam wrażenie, że się cofa.
Na pytanie o sprawy serduszkowe jest tylko jedna prawidłowa odpowiedź, ale żadne z nas nie chce tego powiedzieć głośno, każde z nas ma swoje niepewności, a ja boję się popełnić kolejny błąd - było ich już za dużo, każdy z nich był bardzo niepotrzebny (ale stał się i trzeba zrobić wszystko, by wyciągnąć z tego korzyści, prawda?).
Na początku wakacji będę się zapewne przeprowadzać i, tak szczerze mówiąc, zrobię to z ochotą. Niestety niewiele dobrego mi to miejsce przyniosło i chciałabym się już z tym wszystkim, co tu było, pożegnać.

Tymczasem nad kubkiem superzdrowej zupki instant próbuję nabrać sił przed jutrem, które, mam nadzieje, przyniesie wiele nowego i dobrego
i słucham kolejnej pozycji na mojej liście #SZJU:

1 komentarz: