piątek, 5 marca 2010

Kilka słów na początek weekendu

[Hm, już podczas pisania tytułu uciekło mi kilka liter - czy notka da radę powstać? ;)]

Właśnie skończył się pierwszy tydzień nowego semestru.
Ciężki tydzień.

Patrząc na tych kilka ostatnich dni zaczynam się zastanawiać nad tym, co powiedziała mi ostatnio Mama:
"jak zaczynałaś studia, nikt nie pomyślał, by poszukać czegoś innego, mogłabyś zostać np. krytykiem filmowym...?"

Faktycznie nikt o tym nie pomyślał.
Wiedziałam, że zarówno rodzice, jak i ja, nie chcą, bym została np. polonistką, filozofem lub kimkolwiek tego typu. Nie uważam, że ktoś taki jest byle kim, ale to po prostu w 1oo% nie dla mnie. Jednak widzę, że brak we mnie pasji i zatracenia w tym, co robię. Czyli to jednak nie to, co powinnam robić. Przynajmniej wg mnie to są objawy złego wyboru. Nie jestem kimś, komu idzie najgorzej pod słońcem. Jakoś to wszystko ciągnę. Jakoś. Nie jestem zadowolona z własnych wyników. Jest mi wstyd, gdy znowu coś mi nie wychodzi, gdy kolejny egzamin oblałam i muszę go poprawiać, gdy mam jakieś zaległości, które zaliczam na gwałtu rety...
Jestem perfekcjonistką na tyle, że wadzą mi moje niepowodzenia, a raczej brak sukcesów (właściwie - widzę tylko niepowodzenia, jakoś brak mi sił na 'oblewanie' sukcesów...). Z drugiej jednak strony - jestem leniwa i za dobrze pamiętam czasy, gdy wszystko przychodziło mi łatwo, bez wysiłku. A każde kolejne niepowodzenie demotywuje mnie coraz bardziej...

Pomijając wewnętrzną demotywację mam kilka planów na weekend i bardzo bym chciała, by choć jeden został wykonany w 1oo%...

2 komentarze:

  1. Nie ma co się złamywać ;) Sama nie jestem może jakąś optymistką, ale jednak staram się wychodzić z założenia, że w sumie są ludzie, którzy mają większe problemy i aż wstyd mi w takim momencie narzekać. Trzeba zawsze starać się być dobrej myśli ;) Próbuj znaleźć pozytywy w tym, co robisz, bo zawsze jakieś na pewno się znajdą, a od razu będzie Ci łatwiej ;) Nie smutaj i trzymam kciuki, żeby weekendowe plany się udały :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma się co załamywać! Wierzę, że trzeba robić w życiu to co się przynajmniej lubi. Masz 21 lat, ja na Twoim miejscu zmieniłabym studia na takie, które byłyby moją pasją. Wiem o czym mówię, nie dostałam się na wymarzony kierunek i później zdawałam po raz kolejny. Pierwsze studia zostawiłam bez żalu. Jeśli na prawdę tak Ci źle to może warto się nad tym zastanowić?

    Pozdrawiam serdecznie i życzę lepszego nastroju.

    OdpowiedzUsuń