2 dni temu, gdy część społeczeństwa świętowała amerykańskie święto miłości, a pozostała część próbowała na wszelkie sposoby tego uniknąć, ja od mojego P. usłyszałam, że skoro nie ma mnie obok Niego, to nie ma czego świętować. Niby nic, a były to najpiękniejsze słowa, jakie mógł przy tej okazji powiedzieć. :)
Jest środek nocy, właśnie skończyłam z Nim rozmawiać przez telefon, za oknem paskudna mgła, a ja dumam nad tym, że On jest Tym Najwłaściwszym i żadne walentynki nie są nam do niczego potrzebne...
Mój Książę jeździ Tico... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz