To, że uwielbiamy spacery, nie jest chyba nowością? :)
W związku z nadejściem wiosny [bardzo kapryśnej, co prawda...], wybraliśmy się na wieczorną przejażdżkę. Piotrek bardzo chciał zdążyć na zachód słońca, by było romantycznie [♥] - niestety załapaliśmy się na samą końcówkę.
Zdjęcia przedstawiają widoki nad jeziorem Rusałka, z którą wiąże się sporo wspomnień - piesza wyprawa ode mnie, z Rybaków, nad Rusałkę ze złości na egzamin z matematyki, współstudentów, którzy nie podzielili się posiadanymi od dawna pytaniami i całą niesprawiedliwość świata - zamieniła się w jeden z najwspanialszych spacerów. :)
Nieopodal brzegu jeziora stoją i niszczeją pozostałości po lokalach gastronomicznych - pewnie z czasów PRL. Może niezbyt dokładnie widać to zdjęciu, ale budynki te sprawiają bardzo smutne wrażenie i niestety bardzo psują widok.
Najwidoczniej nikt nie ma pomysłu, jak te resztki wykorzystać, bo nikt tego nie remontuje, ani nie wyburza od dłuższego czasu [pierwszy raz byliśmy prawie 3 lata temu]. A można by po prostu zlikwidować budki, które ustawiono po drugiej stronie pomostu i stworzyć niewielką knajpkę - zwłaszcza, że było tam wczoraj razem z nami kilkanaście osób, a latem ludzie przychodzą się kąpać, więc przydałoby się trochę zadaszenia i cienia ku ochłodzie.
Chcieliśmy jeszcze jechać nad jezioro Strzeszyńskie, ale ciut źle pojechaliśmy [nie sprawdziłam się w roli pilota, w kluczowym momencie rozmawiając przez telefon], a że robiło się już powoli ciemno i chłodno, wróciliśmy do cywilizacji. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz